Nad morzem zawsze ogarnia mnie tęsknota za czymś, czego nie potrafię nazwać.
Nie ma jednak w tym uczuciu ani smutku, ani niepokoju, ani nostalgii.
Wsłuchuję się uważnie w muzykę fal muskających piasek,
jak gdybym wierzyła, że jej tony podpowiedzą mi kiedyś za czym tęsknię.
Snuję się godzinami po plażach, gdzie nie istnieją wczoraj i jutro.
Istnieje tylko teraz.
Problemy, strach, obawy odpływają w siną dal na grzbietach fal.
Podglądam naturę przez otwory w „kamieniach wiedźm”,
zbieram ptasie pióra, muszle, morskie szkło, skamieliny.
Wyciszam się.
❤