Piwonie…
Mają moc teleportowania mnie do miejsc i czasów, od których dzieli mnie kilka dziesięcioleci i setki kilometrów.
Rosły przed moim rodzinnym domem w Polsce. Różowe chmury pachnące jak ekskluzywne perfumy.
Do dziś mam do nich słabość.
I w tym roku zdążyły przekwitnąć. Po różowych obłokach pozostało wspomnienie w postaci zasuszonych płatków.
Przyznaję, że mają swój niepowtarzalny urok.
Ja też przekwitam.
Twarz ubiera się w coraz mniej dyskretne zmarszczki. Kącikom ust spieszno na południe.
Nadają twarzy smutny, zmęczony wygląd.
Mam jeszcze za mało lat, aby czuć się starą. Mam już za dużo lat, aby czuć się młodą.
Przemijanie…
Zaakceptowałam je, bo inaczej się nie da.
I jestem za nie losowi wdzięczna, tak wielu ludzi przemija za szybko, za wcześnie.
Czy lubię swoje odbicie w lustrze? Czy uważam, że ta starzejąca się ja ma swój niepowtarzalny urok?
Nie…
Tak…
Brak mi jednoznacznej odpowiedzi.
❤